Strona główna Styl życia Czym był węzeł gordyjski?

Czym był węzeł gordyjski?

by Marta

Dziś opowiem Wam krótką, ale ciekawą legendę. Ta historia ma w sobie odrobinę magii, ale też zawiera świetne przesłanie!

Sformułowanie węzła gordyjskiego dotyczy skomplikowanej i zawiłej sprawy, którą trudno rozwikłać. Najczęściej używamy tego wyrażenia, gdy wyciągamy z kieszeni nasze słuchawki… 😉

Jakkolwiek ich delikatnie nie zawiniemy, zawsze się zaplączą w taki sposób, że ich rozplątywanie wymaga dużej dawki cierpliwości, prawda?

Od kiedy wyplatam węzły techniką makramy, podchodzę do rozplątywania kabli ze znacznie większą dawką spokoju i wychodzi mi to znacznie lepiej niż kiedyś. Za każdym razem, gdy kable czy sznurki stworzą „kołtun”, który ciężko rozplątać, przypomina mi się wtedy legenda węzła gordyjskiego…

Cała historia odbyła się w zamierzchłych czasach.

Starożytna kraina była nazywana Frygią (to tereny współczesnej Turcji). Frygijczycy nie posiadali króla, więc zwrócili się do jednego ze swoich bogów z prośbą o radę. Ten bóg miał na imię Sabazios i powiedział mieszkańcom Frygii, że następna osoba, która wjedzie do miasta Gordion na wozie zaprzężonym w wołu, powinna zostać ich królem.

I właśnie tą osobą był rolnik o imieniu Gordias, który po przekroczeniu bramy miasta, został od razu koronowany! Całkiem nieźle, prawda? Syn Gordiasa miał na imię Midas i z wdzięczności za łaskawy los, poświęcił bogu Sabaziosowi cały wóz z wołem. Do słupa w świątyni, przywiązał wóz węzłem wykonanym z kory derenia. Ów węzeł, składał się z wielu mniejszych węzłów, a wszystkie były tak mocno splecione ze sobą, że nie można było zobaczyć jak zostały zawiązane ze sobą. Uważano, że rozwiązanie tego węzła jest wręcz niemożliwe!

Po jakimś czasie, zaczęto szeptać, że ten węzeł jest w stanie rozwiązać tylko władca całej Azji.

Aleksander Wielki przybył do miasta w momencie, gdy jego przyszłość jeszcze była niepewna. To był moment, w którym jego żołnierze potrzebowali podniesienia morali, aby odnaleźć sens w dalszym zdobywaniu terytorium Azji. Aleksander Wielki usłyszał o starym wozie i krążącej wokół niego legendzie. Wkroczył do budynku świątyni, otoczony tłumem zaciekawionych mieszkańców oraz żołnierzy. Nikt nie wierzył, że rozwiązania węzła jest możliwe… Rzemienie zaprzęgu były tak splątane, że nie było widać ich końców.

Aleksander rozcina węzeł gordyjski, Alexander cuts the Gordian Knot, Jean-Simon Berthélemy (1743-1811)

Po chwili, zaczęto wątpić w Aleksandra Wielkiego. I właśnie wtedy, wydobył on swój miecz i przeciął nim wszystkie rzemienie.

Jedni twierdzili, że w ten sposób zadrwił z przepowiedni, a inni zaś, że właśnie w ten sposób ją wypełnił. My znamy dalszą historię Aleksandra Wielkiego, więc rację musimy przyznać tym drugim 🙂

Ta historia to legenda, ale bardzo ją lubię! Jest magiczna i niesie całkiem mądre przesłanie. Każdy może je odczytać inaczej – dla mnie jest to świetny przykład jak czasem warto zmienić swoją perspektywę w podejściu do problemu. Wówczas mamy szansę na znalezienie nietypowego, ale i prostego rozwiązania.

Takie podejście do wielu spraw, dużo ułatwia! Jestem ciekawa czy znaliście wcześniej tą historię? Zazwyczaj opowiadam Wam o prostych, makramowych splotach, ale mam nadzieję, że dzisiejsza opowieść Wam się spodobała. Węzeł gordyjski był niepowtarzalny i nie da się go powtórzyć. Ale konkluzję z tej historii można wykorzystać na co dzień.

TE WPISY MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Skomentuj

13 + dziewięć =