Strona główna Styl życia Relacja z targów Warsaw Home 2019

Relacja z targów Warsaw Home 2019

by Marta

W minionym tygodniu, odbywały się biznesowe targi wyposażenia wnętrz, które każdego roku przyciągają entuzjastów designu. W ramach tego wydarzenia, zostałam zaproszona do udziału w BlogTour. Jeśli fascynujecie się wystrojem wnętrz, jestem pewna, że ta relacja Was zainspiruje!

Spędziłam na Warsaw Home całe 2 dni, ale nie byłam w stanie zobaczyć wszystkiego! To dowód na to, że targi są ogromne i jeśli pasjonujecie się wnętrzami – warto tu bywać. Co prawda, nie byłam za bardzo w wysokiej formie, bo już pierwszego dnia straciłam głos… Ale dzielnie maszerowałam i myślę, że przeszłam nawet kilka kilometrów dziennie! Bo obszar targów był naprawdę ogromny… Wielkie przestrzenie, ogromne hale, a wiele firm przygotowało w tym roku zjawiskowe stoiska. Oczy potrafiły mnie rozboleć od nadmiaru tylu pięknych mebli i dodatków 😉

Warto wspomnieć o BlogTour, którego organizatorką jest inspirujący wulkan energii w postaci Uli z bloga interiorsdesignblog.com. Wraz z gronem innych blogerek wnętrzarskich, zwiedzałyśmy wyselekcjonowane stoiska marek, o których z przyjemnością wspomnę w tym wpisie. Dziewczyny jak zwykle tryskały energią i uśmiechem! Przez cały dzień, towarzyszyła nam fotografka Sylwia Kisiel, która jest autorką większości zdjęć w tym wpisie.

Aut. Sylwia Kisiel
Cosentino

To właśnie na stoisku tej marki rozpoczęłyśmy BlogTour. To firma pochodząca z Hiszpanii, która sprzedaje innowacyjne materiały. Są to płyty elewacyjne, okładziny podłogowe czy też płyty ścienne. A do tego, wzory są inspirowane naturą i naprawdę robią wrażenie! To gratka dla architektów i projektantów wnętrz, choć ja, jako skromny inżynier materiałowy – miałam dużo frajdy słuchając ciekawostek o produktach.

Meble Halopczuk

Oh, jak było tu pięknie! Ta marka obchodziła w tym roku swoje piętnaste urodziny. Meble Halupczuk to firma stworzona z zamiłowania do sztuki stolarskiej i rzemieślniczej perfekcji. Ich kuchnie są totalnie inspirujące, dostosowane do potrzeb, wygodne, otwarte, przemyślane, a do tego piękne! Na stoisku miałyśmy okazję zobaczyć premierę nowej linii mebli kuchennych, które były… złote!

No powiem Wam, że kuchnia ta totalnie robiła wrażenie, a na spokojnie w domu przeglądałam katalog tej marki i przepadłam całkowicie. Cieszę się bardzo, że miałam szansę poznać tą markę.

Krzesła i stoły Ton

Kolejnym punktem programu było stoisko marki Ton, która produkuje RĘCZNIE gięte meble. Proces produkcyjny krzeseł i stołów jest znacznie zautomatyzowany, ale mimo to pracy ludzkich rąk nie da się zastąpić. Produkty tej marki są wytwarzane z drewna bukowego, które jest plastyczne i poddaje się takiej obróbce. Wiecie, że ja mam bzika na punkcie takich tematów, bo fascynuje mnie świat materiałów! Co by nie powiedzieć, ale 5 lat studiów Inżynierii Materiałowej na Politechnice Gdańskiej, odmieniło mnie 😉

Warto jeszcze wspomnieć, że krzesła i stoły TON są po prostu dobrze zaprojektowane, więc tylko pięknie wyglądają, ale są praktyczne i wygodne.

Marka Fargotex

O tej marce rozpisywałam się już w zeszłorocznej relacji (zachęcam Was do przeczytania archiwalnego wpisu Warsaw Home 2018). Już wtedy zachwycałam się ich tkaninami łatwo-czyszczącymi, które posiadają technologię utrudniającą wchłanianie płynów. I tak jak rok temu, miałyśmy okazję spotkać się z projektantem Maciejem Zieniem, który opowiadał o swojej kolekcji i inspiracjach.

Na stoisku zostały zaprezentowane również piękne produkty marki AlmiDecor. Sami zobaczcie, że było inspirująco:

M&K Foam/ marka Koło Materace

To stoisko było dość dużym rozczarowaniem. Na pewno dużą przyjemnością było wysłuchanie po raz kolejny projektanta Macieja Zienia, ale sam przedstawiciel marki zarzucił nas jedynie dość pustymi hasłami, jak wspaniałe mają materace… Na pewno tak jest, ale zabrakło mi w tym miejscu troszkę większej dawki pasji. Jakkolwiek, mogę potwierdzić, że produkty tej marki są wygodne i mogą zagwarantować dobry wypoczynek.

Aut. Sylwia Kisiel
Tesa

No, a w tym miejscu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej! Ja już od pewnego czasu jestem wierną fanką produktów tej marki. Jeśli tworzycie projekty DIY, to wprost musicie przetestować ich taśmy, ale i inne produkty. Zresztą w wielu moich projektach na blogu, wspominałam o różnych „przydasiach” marki Tesa i mój zachwyt jest naprawdę szczery! 🙂

Podczas tegorocznego Warsaw Home, marka Tesa promowała przede wszystkim swoją nową linię produktów, czyli akcesoria łazienkowe bez wiercenia! No i powiem, że to jest czad totalny! Macie do dyspozycji całą gamę koszyczków, uchwytów, haków czy też dozowników. Ich sposób montażu jest totalnie prosty, bo mocujecie adapter, a później korzystacie z masy klejącej. Te produkty są oczywiście w zestawie do łazienkowych akcesoriów. Piękne jest to, że istnieje możliwość również łatwego demontażu, który nie pozostawia w płytkach żadnych śladów, ani otworów. Zresztą te akcesoria można montować również na marmurze, szkle, metalu, kamieniu, cemencie, drewnie, a nawet plastiku! Ja tam byłam szczerze zachwycona i tylko zobaczcie na zdjęciu, jak się zasłuchałam 😉

Marka Geberit

A i na tym stoisku było zaskoczenie! Bo wydawać by się mogło, że marka, która jest liderem na rynku produktów sanitarnych, może łatwo zanudzić… Cóż ciekawego w stelażach do toalety? – ktoś zapyta. Ale było w tym miejscu tyle pasji! Przedstawicielka marki, która nas wprowadziła w krótką historię firmy, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Z przyjemnością słuchałam o ich prawie 150-letnim doświadczeniu. Mogę potwierdzić, że ich produkty mają elegancki wygląd, ale są przede wszystkim funkcjonalne. A do tego, dużo rozmawialiśmy o ochronie środowiska czy też oszczędzaniu wody. Ja się naprawdę cieszę, że są tak duże marki, które biorą odpowiedzialność w tak ważnych dla nas wszystkich tematach!

Ciekawostką były dwa ogromne tiry, w których marka Geberit prezentowała swoje produkty. W jednym z nich, była czynna toaleta, w której można było skorzystać z takiej wypasionej, nowoczesnej toalety. No powiem Wam, że panel sterujący mnie trochę przerósł 😉 Nie wdając się w szczegóły, wizyta w tym miejscu była ciekawym doświadczeniem.

Tubądzin

To ostatnie stoisko, które zwiedziłyśmy pierwsze dnia targów. Padałyśmy powoli ze zmęczenia, ale na szczęście wizyta u marki Tubądzin nie może być stracona! Już rok temu rozpisywałam się o pięknie wzorów i zachwycających formatów płytek. Jak zwykle, pozachwycałam się inspiracjami, a później wręcz zrobiło mi się smutno, że w najbliższym czasie nie robię remontu łazienki, ani kuchni 😉

I tak oto zakończył się dzień pierwszy, choć był jeszcze pełen dodatkowych wrażeń i spotkań, ale niestety nie sposób wszystko opisać! Natomiast dnia następnego, miałam już znacznie więcej wolnego czasu i mogłam w swoim tempie zwiedzać i zachwycać się pięknymi stoiskami.

Było wspaniałe to, że zostałam zaproszona na wyjątkową premierę, na której zaprezentowano zdjęcia z nowego atelier duetu Paprocki & Brzozowski, które powstało we współpracy z marką Miloo Home. Powstała też limitowana linia tekstyliów i dekoracji Miloo Home sygnowana nazwiskami kreatorów mody. Tak więc miałam przyjemność wysłuchać na żywo projektantów. którzy na pewno są Wam znani. To była ciekawa inspiracja, a stoisko marki Miloo Home piękne.

Warto wspomnieć jeszcze o jednym wydarzeniu, czyli premierze nowej kolekcji dla marki „Krosno”. Została zaprojektowana przez Karima Rashida, światowej sławy projektantem. Zachęcam Was do spojrzenia na tą kolekcję (O, TUTAJ), ale przede wszystkim muszę napisać o krótkim wprowadzeniu Karima. Jest nazywanym jednym z najbardziej kreatywnych projektantów i mi ciężko to oceniać, bo nie czuję się aż takim znawcą tematu. Ale samo słuchanie go, było czystą przyjemnością i czuć, że to człowiek pasji i pełen doświadczenia. Wiedział o czym mówi, a do tego opowiadał historię projektowania ciekawie. Piękne to było spotkanie!

Zdjęcie autorstwa Krosno Glass

Z takich ciekawostek, które Was zaintrygują, to na pewno obecność makram. I choć mogę stwierdzić z przekonaniem, że sama faktura splotów (jak np. wełniane, ręcznie czy też na drutach wyplatane koce czy też poduszki) były na Warsaw Home bardzo popularne, tak sama obecność makram była znikoma! Tylko na jednym stoisku odkryłam ścienną dekorację, a do tego dość skromną. Na kilku innych pojawiły się kwietniki, ale tak proste, że nawet nie widziałam sensu ich fotografowania.

To taki nieuchronny symbol dla wszystkich pasjonatów makramy – może Wam się wydawać, że przechodzą one „Bum”, ale trendy ze świata wskazują, że on w tych wielkich salonach nie zostanie na długo. Co nie zmienia faktu, że może mieć nadal wielu fanów, jak przykładowo w mojej osobie 🙂

Ps. Odkryłam jeszcze super fotel ogrodowy ze splotami, wspaniałą lampę no i żyrafy z żyrandolami! No mi się tam podobają i to bardzo 🙂

Ps. Ps. Mam nadzieję, że relacja Was kreatywnie i „wnętrzarsko” zainspirowała. A poza tym, jeśli jesteście fanami designu czy też pięknych wnętrz, to koniecznie zaplanujcie sobie wypad do Nadarzyna na kolejną edycję Warsaw Home!

TE WPISY MOGĄ CIĘ ZAINTERESOWAĆ

Skomentuj

dwa × 1 =