Oto kolejny prosty tutorial na moim blogu! Dziś pokażę Wam jak można szybko wykonać modny taboret (bez szycia!). W dodatku jest mięciutki, ładnie się prezentuje, a przede wszystkim – niewiele kosztuje.
Lato mnie pochłonęło! Nasycam się zapachami wysuszonej trawy, przelotnego deszczu oraz wiatru, który dosłownie pachnie słońcem. Spędzam teraz dużo czasu z moim synkiem, który ma pierwsze w życiu prawdziwe wakacje! Dopiero na początku sierpnia, wróci do przedszkola. Tymczasem, spędzamy wspólnie te letnie dni…
Napawam się tym słodkim czasem. Rzadko zaglądam w social media, dlatego przepraszam Was, że odpisuję na Wasze wiadomości z takim opóźnieniem. Wkrótce wrócę do pracy na wysokich obrotach, ale póki co – niech lato trwa!
W przerwie pomiędzy wizytą w parku dinozaurów, a zoo – wykonałam nowy projekt DIY. Jako, że każdego lata w brzoskwiniowym domu pojawia się dużo gości, potrzebowaliśmy nowego siedziska. Zainspirowana aktualnymi trendami, postanowiłam stworzyć taboret „z futerkiem”. Do jego wykonania użyłam najprostszego stołka MARIUS z Ikei. Kosztuje całe 17 złotych. Zgodnie z instrukcją, złożyłam nóżki, a następnie pomalowałam je złotą farbą w sprayu.
Do stworzenia puszystej góry taboretu, użyłam poduszki ozdobnej TAKS z Jysk. Kupiłam ją w promocji – za całe 40 złotych. Jest w modnym kolorze pudrowego różu i niesamowicie mięciutka.
Odpięłam zamek błyskawiczny, a następnie do środka włożyłam górę taboretu. Tej części siedziska nie malowałam, ponieważ wiedziałam, że będzie zakryta pod materiałem.
Gdy czarne siedzisko zostało ułożone w centralnym ułożeniu futrzastej poduchy – nacięłam w miejscach montażowych malutkie dziurki. Z pomocą przyszły moje ukochane nożyczki do haftu.
Następnie zamocowałam zgodnie z instrukcją, pomalowany wcześniej stelaż.
Jak widzicie – to jest banalnie proste! A do tego cena wszystkich materiałów jest przynajmniej o połowa niższa, niż gotowego „futrzastego” taboretu, który możecie kupić w sklepie.
Gotowy taboret DIY „z futerkiem” prezentuje się co najmniej godnie! Dzięki temu, że skorzystałam z gotowej poduszki – jest łatwy w utrzymaniu czystości. A co najważniejsze – siedzi się na tym siedzisku bardzo wygodnie 🙂
Gdy robiłam zdjęcie telefonem efektu końcowego, filtr w aparacie włączył automatycznie tryb „KOTY” 😀
Mam nadzieję, że mój kolejny projekt, „taboret DIY” Wam się spodobał, a przede wszystkim zainspirował. Tymczasem, uciekam z sieci, do dalszego napawania letnimi dniami. Miłego dnia!