W dzisiejszym wpisie podsunę Wam pomysł na banalnie prostą w wykonaniu, ale i efektowną miarkę wzrostu. Taka kredka sprawia, że pokój dziecka staje się bardziej czarujący! Choć jeszcze większy urok ma dwulatek i jego tłuste łapki z czekoladą, który biega po Twoim domu z szalonym błyskiem w domu i poszukuje powierzchni do „upaciania” 😅
Bez dwóch zdań, być mamą dwulatka to przygoda i wyzwanie w jednym! Na co dzień Bąbel to chłopiec z rezolutnym uśmiechem, pełen energii i werwy. Zdumiewa się wszystkim, co nas otacza. Zwykłe wyjście z domu na spacer potrafi być najlepszym treningiem techniki mindfulness. A już aktualna, zimowa sceneria za oknem wywołuje u naszego syna niekończące się okrzyki radości i entuzjazmu. Nikt tak, jak dwulatek nie nauczy Cię zachwytu i wdzięczności do życia. I do tego ta jego chęć bycia samodzielnym – z jednej strony wywołuje we mnie dumę, ale z drugiej gdzieś kawałek macierzyńskiego serca pęka na drobne kawałki. Bąbel już nie jest maluchem, tylko chłopcem z własnymi pasjami. Potrafi bronić walecznie swojego zdania. Przejawia też skłonność do buntu, a także pojawiają się u niego pierwsze napady złości…
Tym samym, dni w brzoskwiniowym domu upływają mi nad wyraz ciekawie.
I tak pomiędzy zmazywaniem tłustych palców z lustra, całowaniem stłuczonego kolana oraz budowaniem klockowego miasta – wpadłam na pomysł kredkowej miarki wzrostu do pokoju Bąbla. To dobry moment, aby spróbować zachować zmiany, które szybko zachodzą w jego świecie. Bo przecież nasz syn rośnie jak na drożdżach!
Do wykonania miarki, użyłam deski – tarcicy szalunkowej z Castoramy. Kosztuje niecałe 10 złotych. Poprosiłam stolarza, który otworzył swój warsztat 50 metrów od naszego domu (to dla mnie wymarzone sąsiedztwo! 💗), aby przyciął deskę na kształt kredki. Choć akurat można to równie dobrze zrobić w warunkach domowych, przy użyciu zwykłej piły. W miejscu „naostrzonej kredki” przykleiłam kawałek taśmy malarskiej, a deskę pomalowałam białą farbą.
Później za pomocą przyklejanych literek (dostępnych w każdym sklepie papierniczym), nakleiłam odpowiednie wymiary. Przy mierzeniu korzystałam z miarki, więc dokładność nie jest na poziomie milimetrów. Jednak wymiary mają tu znaczenie bardziej symboliczne, więc się tym nie przejmowałam 😊
Na samym końcu, pomalowałam miarkę wzrostu niebieską farbą. Po jej wyschnięciu, odkleiłam taśmę malarską oraz naklejki. No i miarka gotowa!
Do ściany przymocowaliśmy ją przy użyciu dwóch wkrętów (niestety, ale ściany w brzoskwiniowym domu nie są najlepszej jakości). Jakbym podsumowała cały czas pracy podczas tworzenia kredki, to wyniósłby niecałą godzinę! Farby wykorzystałam z mojej pracowni, więc jedyne koszty jakie poniosłam, to deska i naklejki (podsumowując – około 12 złotych). To często, nawet gotowe naklejki wzrostowe w sklepie są droższe…
Niedawno pokazywałam Wam, jak zrobić proporczyk z lisem, który wisi obok kredkowej miarki wzrostu. Ta piękna pufa pochodzi od Filo Loop. Jest niesamowicie wygodna i wiem, że będzie nam/Bąblowi służyć jeszcze przez długi czas. Jeśli chodzi o regał na książki, służy nam już bardzo długo i wbrew obawom – jest naprawdę bardzo pojemny! Bąbel ma łatwy dostęp do swoich ukochanych książek i ta forma półek niesamowicie się sprawdza!
Ah, dumna jestem z tego pokoju! Tak bardzo nie wpisuje się we współczesne trendy na szarości w pokoju dziecka. To pomieszczenie jest abstrakcyjną mieszanką kolorów, ale najważniejsze, że Bąbel uwielbia w nim spędzać czas. A ja przynajmniej mam niekończące się pole do kreatywnych działań! 😍