Tydzień temu spędziłam inspirujący weekend na Meetblogin, czyli ogólnopolskim zjeździe blogerów wnętrzarskich. To impreza organizowana w ramach Łódź Design Festiwal. Opowiem Wam czy było warto pojechać 😉
Jeszcze rok temu zupełnie nie przypuszczałam, że będę mogła kiedykolwiek uczestniczyć w tego typu wydarzeniu. Gdy latem wypełniałam zgłoszenie, właściwie nie wierzyłam, że zostanie ono zaakceptowane. Moja radość na wiadomość z potwierdzeniem uczestnictwa była więc ogromna! Na Meetblogin wzięło udział 36 blogerów piszących na co dzień o designie, aranżacji oraz stylizacji wnętrz. Znalazłam się więc w gronie osób pełnych pasji, doświadczenia i wiedzy.
Nie będę ukrywać, że przed każdym wyjazdem na taką imprezę, mam lekkiego cykora. Ze mnie jest typowa introwertyczka i znalezienie się wśród grona tylu nieznajomych mi ludzi, to zawsze trudne dla mnie wyzwanie. Ale cóż, z każdym kolejnym wydarzeniem tego typu, czuję się coraz lepiej. Może daleko mi do bycia „rybą w wodzie”, ale staram się. W Łodzi było o tyle trudno, że wiele osób się tutaj znało i brakowało mi większej integracji. Przydałyby się również identyfikatory, które zwykle na blogerskich imprezach znacznie ułatwiają komunikację. Jakkolwiek, naprawdę miło spędziłam weekend wśród pokrewnych mi dusz.
To były intensywne dwa dni, pełne wykładów, warsztatów, rozmów i atrakcji.
Ula (autorka bloga Interiors design), czyli pomysłodawczyni i organizatorka tej imprezy zasługuje na wielkie słowa uznania! Plan mieliśmy napięty do granic możliwości. Żałuję, że nie miałam więcej czasu na zapoznanie się ze wszystkimi wystawami Łódź Design Festiwal. Mimo to, w niedzielę nie wracałam z poczuciem niedosytu, a wręcz przeciwnie – obładowana niesamowitą ilością materiałów i inspiracji.
Zdjęcia podczas tego blogerskiego wydarzenia robiła Karolina Grabowska – Kaboompics. Pokażę Wam kilka najfajniejszych (moim zdaniem), puntów programu Meetblogin
- Bardzo lubię słuchać dyskusji podczas paneli, gdy osoby z branży wymieniają się swoimi doświadczeniami. To zdecydowanie cenne źródło wiedzy, szczególnie jeśli chcemy poznać tajniki zarabiania na blogu, nawiązać kontakty z przedstawicielami firm czy też po prostu – porozmawiać o ideach, jakie przyświecają blogerom.
- Dzięki firmie Barlinek, mieliśmy możliwość uczestniczenia w warsztatach z tworzenia lasu w słoiku! A ja od dawna chciałam na takowe się wybrać, więc to było dla mnie ziszczenie się marzenia. Tym bardziej, że uwielbiam taką „brudną robotę” i zabawę w jednym. Najfajniejsze jest to, że słoje mogliśmy szczelnie zamknąć, zabrać ze sobą do domu i teraz mam swój własny kawałek lasu, który stworzy ekosystem. Jeśli się uda – nie będę musiała go otwierać, ani nawet dbać o niego przez kolejne długie lata!! Na razie go obserwuję, ale ma już ponad tydzień i roślinki nadal żyją 😊
- Sobotni wieczór spędziliśmy w niesamowitym budynku starej przędzalni przy ulicy Tymienieckiego. Klimat tego miejsca był niesamowity, ale i mroczny. Gdy zmierzaliśmy do apartamentu na imprezę, potrzebowaliśmy przewodnika(!!), który nas zaprowadzi na miejsce przez kręte i długie korytarze.
- Następnego dnia odbywały się aż dwa warsztaty! Podczas pierwszych, razem z Ceramika Paradyż tworzyliśmy blaty stolików kawowych, które zostaną w styczniu wylicytowane podczas aukcji WOŚP. Moja grupa wylosowała temat „Nature in the city”, więc stworzyłyśmy z dziewczynami trochę szaloną koncepcję. Później odbywały się warsztaty z IKEA, podczas których wykonywaliśmy prace plastyczne. Zdecydowanie mój żywioł 😉
Ps. swoją drogą, to ja zawsze podczas tego typu eventów jestem tak zaaferowana, że albo na zdjęciu coś gadam albo mam minę skoncentrowaną do granic możliwości 😅😂
- Spośród wszystkich wykładów, najciekawszy był prowadzony przez Marcusa Keichel, który jest aktualnie głównym projektantem marki Küppersbusch. Opowiadał historię stworzenia krzesła i zapewniam Was, że była to opowieść niesamowita, pełna zwrotów akcji i odrobiny humoru. I ja wcale się nie nabijam! Zdecydowanie ten wykład otworzył mi oczy na wiele kwestii związanych z designem, których do tej pory nie doceniałam.